25.05.2015

VELKÁ CENA MOHELNICE 2015



VELKÁ CENA MOHELNICE 2015

Filmik ze zdjęciami:


Relacja z wyjazdu:



Po ubiegłorocznej wyprawie do Kunstat totalnie zakochałem się w prawdziwym trialu. Jak tylko opublikowany został terminarz na kolejny sezon padło na Mohelnice i ponownie Kunstat.

Mohelnice z fimików na YT wydawały się być bardzo atrakcyjne jeśli chodzi o trasy, zmagania w totalnie ciężkim terenie. Nawigacja pokazała 220km, więc o jakieś 30km bliżej niż do Kunstat. Ok, postanowione, jedziemy.

5.30 sobota pobudka, wszystko już spakowane do auta to ruszamy. Brat nawiguje, ja prowadzę. Podróż szybko mija, dosłownie;) Na miejscu tuż za Mohelnicami fajnie oznaczone wszystko, sporo służb zabezpieczających imprezę. Parkingi dwa, ogromne. Na kilkaset pojazdów każdy. Kupujemy vstupenky 150 koron/os i płacimy za parking 50 koron. Zbieramy graty i wio za tłumem. Z daleka dobiega już głos z głośników komentatora zawodów, przedstawia plan dnia i niektóre pojazdy. Teren ogrodzony, sprawdzane są bilety wstępu - naklejane na rękę i dostajemy małą książeczkę - broszurę dot. zawodów. Wszystko rozpisane, plan sekcji, startujące ekipy, nawet jest ankieta do wypełnienia o czeskim trialu fajna, przydatna rzecz. 

9.30 wbijamy. Słychać dudnienie wręcz i potężny ryk silników :) bosko. Z każdej strony znajome trialówki, już porozstawiane przed sekcjami. Badamy teren, bardzo górzysty, niesamowite stromizny. Podjazdy długie i wymagające, zdające się nie do wjechania.

 
Obieramy jedną z górek w środku niemalże całości terenu, brat rozkłada fotel, ja statyw. Odpalam aparat a brat piwko. Trzeba powiedzieć, że jednym ze sponsorów jest Litovel, browar, który rozstawił chyba z kilkanaście punktów dookoła :) wszystko jest, cały catering na miejscu i to sporo. Ruszt już się kręci, są ryby z grilla i kiełbachy itp. Jest sklep z koszulkami, bluzami, wszystko w tematyce Truck Trial.

Brat zasiada wygodnie i delektuje się.. widokami ;) , a ja popylam na sekcje i zaczynam focić. Trialówki zaczynają zmagania, momentalnie jedna Tatra ląduje na boku.



Sekcje są ciasne, nawet bardzo, ograniczone są taśmą, po której dotknięciu przez auto jest ona przerywana, życie, brutalnie ale takie są zasady o czym przekonują się niektórzy kierowcy. Biegam pomiędzy przejazdami aby jak najwięcej zobaczyć, jest kilka aut zupełnie nowych dla mnie, kręcę filmiki.

Spotykam Łukasza Martynek z polskiej załogi,
momentalnie zaczynamy rozmowę. Dobrze pamiętamy się z Kunstat. Idziemy wspólnie pooglądać jak sobie radzi Ural 4320 na sekcji, którą zaraz będzie jechał Łukasz.


Rozmawiamy, mam sporo pytań o trialu. Ustalam też pewne fakty istotne dla nas, dla STT. Miło, umawiamy się na Kunstat w dwa piętnaście i przybijamy piątki, powodzenia! Kibicuję wiadomo komu:)

Nastawiam się w głównej mierze na kilka pojazdów aby pokręcić filmiki i sprawdzić jak radzą sobie z terenem, terenem, który jest mega trudny i gołym okiem widać jak męczą się auta. Królowe trialu, Tatry 813 8x8 mają strasznie po dupie za wystającą daleko kabinę, przepychają ziemię, bezlitośnie żyłują silniki przy tym. Siwy dym!

Obserwuję również 4x4,

całkowicie coś innego niż w Naszych zawodach, dominacja większych pojazdów jest totalna. Po kilku chwilach zdajesz sobie sprawę, że to dobrze, że pojazdy podzielone są na klasy, w których walczą z równymi sobie. Małe czwórki katowane są niemiłosiernie, ale radzą sobie - jednak nie na wszystkich trasach. Unimogi raz za razem lądują na boku, bardzo fajnie za to spisuje się Gaz 66, jego silnik brzęczy jak pszczółka ale ze swobodą pokonuje sekcje.


Trzeba też wspomnieć, że równolegle podczas zawodów rozgrywany jest off-road. Jest kilku przedstawicieli, robią zamieszanie, bo w przeciwieństwie do trialówek ich przejazdy nastawione są na prędkość, koła buksują;) 

Dzień powoli mija, zmęczenie daje mocno o sobie znać. Bieganie po tak górzystym terenie daje po d... Zrobiłem chyba ze 20km po tych górkach z aparatem w dłoni.. Obejrzałem ze 30 przejazdów, z czego większość poskich ekip. Tatry radziły sobie w pierwszy dzień naprawdę przyzwoicie, niestety, konstrukcja podwozia dała o sobie znać..
 
Sekcje zakończone, wszyscy zjeżdżają powoli do Depo, więc to znak, że trza zawijać się na parking i kierować się do domu. Kule, szkoda, że tylko jeden dzień, ale w niedzielę do pracy więc nie ma przebacz, wracamy, ale z pewnością wrócimy! Zostaje plakat na pamiątkę, zdjęcia, filmiki i oczywiście wspomnienia. To był zajebisty wyjazd :D

pozdr UJa

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz